| Piłka nożna / Betclic 1 Liga
Radosław Majewski w poprzedniej rundzie w znakomitym stylu wrócił do poważnej piłki. Teraz dobrze zaczął kolejny sezon w Zniczu Pruszków. Poza futbolem nie narzeka na brak zajęć. Jest radnym, został... aktorem. Wystąpił w filmie "Wróbel", który pojawi się w kinach 23 sierpnia. – Lubię próbować czegoś nowego. Nienawidzę stagnacji – powiedział w rozmowie dla TVPSPORT.PL.
Jakub Kłyszejko, TVPSPORT.PL: – Trener Grzegorz Szota powiedział, że bez Radka Majewskiego nie podjąłby się tej pracy. Wasze przyjacielskie relacje mają duży wpływ na funkcjonowanie szatni?
Radosław Majewski, piłkarz Znicza Pruszków: – Wielokrotnie rozmawiałem z trenerem i słyszałem, że warto, abym jeszcze kontynuował karierę po takim poprzednim sezonie. Grzesiek obserwował sezon pierwszej ligi, wie, jak drużyna gra. Doskonale zna mój profil zawodnika i charakter i chyba mu to odpowiada. Znamy się od szóstego roku życia, graliśmy razem w trampkarzach Znicza. To są miłe słowa i wiem, że na pewno naturalne. Pamiętam, jak przyszedł do mnie chyba w końcówce maja. Powiedział, że dostał ofertę ze Znicza i powiedział, że ją przyjmie, jak zdecyduję się na dalszą grę. Ja się wtedy jeszcze zastanawiałem, bo nie miałem konkretnej propozycji. Gdzie byłoby mi lepiej, jak nie w Zniczu? Mam dzieciaki, które się tu wychowują, chodzą do szkoły, Grzesiek wrócił do swojego klubu. Liczę, że współpraca jeszcze nas do siebie zbliży. Dobrze się trzymamy, wyniki będą i chyba nie mamy się o co martwić.
– Spodziewałeś się, że po tak długiej przerwie związanej z kontuzją poprzednia runda będzie taka dobra?
– Nie wiem, czy była aż taka dobra, strzeliłem jednego gola.
– Ale miałeś też siedem asyst w jednej rundzie.
– To spoko, ale lubię zdobywać bramki. W Wieczystej przyzwyczaiłem się, że było ich dużo. W trzy lata strzeliłem chyba ze sto goli. Wiadomo, że był to inny poziom, ale teraz to bramki cieszą najbardziej. W Zniczu miałem słupki, poprzeczki, nie strzeliłem karnego. Mój dorobek mógł być znacznie lepszy. Apetyt jest. Jeżeli trener Grzesiek będzie na mnie stawiał, wiadomo, że za umiejętności, a nie za to, że znamy się milion lat, to będę chciał jak najwięcej dać. Cieszę się z każdego dnia spędzonego na boisku. Widzę po sobie, że cały czas mam chęć, wigor i nadal się rozwijam. Tego się trzymam. Jeżeli tak będzie cały czas, to dlaczego nie kontynuować jeszcze tej kariery.
– Co trzeba robić, aby cały czas była ta radość?
– Podchodzić do wszystkiego z odpowiednim nastawieniem mentalnym. Jak idziesz na trening, to nie możesz myśleć o tym, kiedy się skończy, lecz powinieneś chcieć cały czas się rozwijać na różnych polach. Chcę pokazać młodym chłopakom, że po tak poważnej kontuzji można wrócić do piłki. Niektórzy kończą za małolata, nie chcą się leczyć. Miałem dwa razy zerwane krzyżowe, ale czułem chęć udowodnienia wszystkim, że da się wrócić. Cieszę się, że to mi się udało. Coraz ciężej jest się motywować, ale nadal potrafię to zrobić.
– Zdrowotnie teraz wszystko jest ok?
– Jest bardzo spoko. Mam za sobą dobrą rehabilitację. Na pewne rzeczy nie mam wpływu, czasami coś zaboli, ale nie jest najgorzej. Przepracowałem cały okres przygotowawczy i doceniam swoją pracę. Czasami piłkarze są nieśmiali, sami siebie nie doceniają. Warto być pewnym siebie mimo tego czy wygrywasz czy przegrywasz. Nauczyłem się tego w Anglii. Tam co by nie było, to trzeba mieć zachowane swoje ego.
– Wspomniałeś, że cały czas się rozwijasz. W jakich aspektach jesteś coraz lepszy?
– Nabrałem więcej spokoju i cierpliwości na boisku. Wiem, że nie zawsze można zrobić wszystko za wszelką cenę. Piłka jest grą na żywo, nie da się pewnych rzeczy przewidzieć, zaplanować. Inaczej patrzę na zachowania przeciwników, mniej denerwuję się na niewykorzystane okazje, nie rozpamiętuję tego. Jest dużo małych szczegółów, które potem rzutują na całość. Czasami ciężko o tym dobrze opowiedzieć, ale sam wiem, czego potrzebuję w głowie. Tak jak mówiłem, potrafię zmotywować się mentalnie, być gotowym na każdy trening. Wysiłek jest fajny i w żaden sposób na to nie narzekam. Na pewne rzeczy patrzę tylko pozytywnie.
– Jak patrzysz na nowy zespół Znicza?
– Było dużo zmian, ja przecież też jestem nowy, bo tak naprawdę byłem w klubie cztery miesiące. Jeżeli będziemy mieć fajną paczkę, wszyscy będą rozumieć się poza boiskiem, to i na nim damy radę. Niektórzy są z nami bardzo krótko, ale jak przyjdą wyniki, to szatnia się przy tym scali. Kluczowe jest jednak to, aby dobrze czuć się w zespole, kiedy tych wyników nie ma. Wtedy widzisz, czy ktoś na kogoś gada po kątach, czy wciąż jest dobra atmosfera. Sezon jest długi.
– Wasza szatnia sprawnie się "buduje"?
– Na razie to nie mieliśmy szatni, bo przebieraliśmy się w oddzielnym budynku (śmiech). Dopiero od niedawna korzystamy ze swojej. Tak na poważnie, to chyba wszystko dobrze się scali. Zaczęliśmy nieźle, oby było jeszcze lepiej, to na pewno damy radę.
– Czujesz, że ty i Piotrek Misztal jesteście trochę takimi "ojcami" tej szatni?
– Nie, słyszeliśmy to wiele razy, ale ja tak się nie czuję. Mam dwójkę swoich dzieci i jestem ojcem dla nich. W zespole są młodzi zawodnicy, ale oni powinni wiedzieć, jak wszystko funkcjonuje. Mogą podpatrywać pewnych rzeczy, pytać o coś, ale nie będę ich niańczył. Zawsze mogę coś przekazać, ale nie na wszystko masz wpływ.
– Młodzi nie boją się ciebie o coś zapytać?
– Nie, chyba jest ok! Ktoś tam zrobił sobie ze mną zdjęcie, nie znam jeszcze wszystkich imion, ale jest w porządku (śmiech). Ja też jestem otwarty, nie mam żadnych barier, nie obawiam się niczego. Zawsze na początku burzę jakiekolwiek bariery, jeżeli takie się pojawią, bo w piłce chodzi przede wszystkim o koleżeńskie relacje.
– Debiut w Clout MMA został odłożony do czerwca, czy niebawem coś może się wydarzyć?
– Mam 1,5 roczny kontrakt, ale nie wiem, czy będę na to gotowy. Na razie tego nie widzę. Jeżeli coś się pojawi, to wcześniej będę musiał się dobrze zastanowić. Umowa nie oznacza, że zawalczę we freakach. Nie jest tak, że nie mogę się tego doczekać. W ogóle o tym nie myślę. Teraz liczy się tylko piłka, a także premiera filmu, która odbędzie się 28 sierpnia. Zagrałem dwie role i sam jestem ciekaw, jak ludzie to odbiorą.
– Możesz powiedzieć coś więcej o tym filmie?
– Jest już trailer, akurat w nim nie wystąpiłem, ale za moment zaczną się działania promocyjne. Gram, co ciekawe, rolę piłkarza, samego siebie. Nie chcę spoilerować, ale miałem też drugą rolę. Przebrałem się za… i miałem bardzo intensywne pół roku. Reżyser widział mnie w tym. Lubię nowe wyzwania i próbować czegoś nowego. Nienawidzę stagnacji.
– Jak się czujesz w pruszkowskim urzędzie miasta?
– No tak, jest jeszcze urząd. Na razie jest ok, za dużo się nie odzywałem. W kuluarach staję się działać, dowiaduję się nowych rzeczy. Minęły dopiero dwa miesiące. Na dzisiaj cały czas się uczę pewnych zachowań. Jestem w trzech komisjach, między innymi sportu i cieszę się, że mogę przyciągać dzieci swoją osobą. Będziemy tworzyć nowe programy sportowe, trochę powinno się dziać.
16:00
Wieczysta Kraków
18:30
Znicz Pruszków
12:30
Stal Rzeszów
15:30
Polonia Bytom
17:35
Miedź Legnica
12:30
Wisła Kraków
15:00
Odra Opole
15:00
Polonia Warszawa
17:00
Ruch Chorzów
16:00
FKS Stal Mielec